|
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
WWW.FOTOTRASA.PL | PATRONATY I SPONSORZY WYPRAWY | MAPA PRZEJAZDU GEONAVI | FILM | KONTAKT |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Dzień 06. 25 sierpnia 2012r. Miasto Świnoujście. Długość odcinka: 26km.
Jest 9:00 rano jestem spakowany już do planowanego odjazdu do Kołobrzegu. Dziś mam w planach podjechać pod granicę polsko-niemiecką zobaczyć jak wygląda przejście graniczne i oczywiście zaliczenie pierwszej a zarazem najwyższej latarni morskiej w Polsce. Nie sądziłem, że w Świnoujściu znajdę o wiele więcej atrakcji, które mnie przyciągną. Jagoda i Krystian chcieli mnie kawałek odprowadzić rowerami z tym, że.. musieli je najpierw wypożyczyć. Czas trochę nam uciekł na szukaniu wypożyczalni rowerów, bo ta, którą znaleźliśmy - niemieckiej firmy Usedom oferuje tylko tym osobom, które wcześniej zarejestrowały się poprzez internet - myślimy sobie, że człowiek chcę wypożyczyć rower a tu na starcie takie utrudnienia, ale głupota. Dalej co robimy? Wpisałem w swoją nawigację słowa "wypożyczalnia rowerów" i o dziwo znalazło jeden punkt. Nie mamy nic do stracenia, to całkiem niedaleko jakieś 1,5km idziemy sprawdzić a jak nie to będę niestety musiał już sam odjeżdżać. Znaleźliśmy otwarty punkt, poczekaliśmy chwilę w kolejce i mamy rowery. Jedziemy zatem pod granicę. Całkiem przyjemnie się w trójkę jeździ muszę przyznać - tyle, że nieco wolniej. Zresztą robimy wycieczkę a nie jedziemy na rajd - tym razem to ja się dostosuję. Zajeżdżamy pod granicę ścieżką rowerową - w powietrzu unosi się jeszcze lekka mgiełka. Ta szarówka zwiastuje dobrą pogodę. Kilka zdjęć pamiątkowych, bo kto mi w to później uwierzy, że tu byłem. Ja nawet sam po czasie zapomnę jak wyglądało to miejsce. Pstryk, pstryk. Dziesięć minut spędzonych przy dorożkach i zawracamy w Polskę, znaczy w stronę miasta :)
Kolejnym etapem była przeprawa promowa rowerami przez Świnę na drugi brzeg, aby dojechać później do latarni morskiej. Była to odległość ok. 3km od brzegu. Zajechaliśmy, super. Teraz trzeba pokonać 300 krętych schodów by dostać się na górę. Więcej informacji na temat latarni morskiej w Świnoujściu znajdziesz w tym dziale: Latarnie morskie.
No tak wszystko ładnie i pięknie, ale schodząc z latarni spojrzałem na godzinę i było już przed 12:00. Wszystkie bagaże mam wciąż w wynajętym pokoju i zanim się przeprawię znowu przed Świnę w jedną i w drugą to minie przynajmniej godzina i będzie 13:00 - a czeka na nas jeszcze wejście do fortu Gerharda, być tuż obok niego i nie wejść, zwłaszcza jak się tu jest raz na x lat. Nieee, ja go muszę zaliczyć. Podjęta decyzja: zostaję o jeden dzień dłużej, nie będę gnał już dziś do Kołobrzegu, bo zajadę o północy - żadna przyjemność. Plan będę musiał nieco poprzestawiać i właśnie po to wziąłem te 3 dni dodatkowe na takie wynikłe sytuacje. Wszystko się przesunie o 1 dzień i będzie dobrze - za kilka dni znowu dogonię plan. Idziemy do fortu. W forcie Gerharda możemy znaleźć dawne okopy i schrony, w których mieści się skład amunicji i wszystkie inne rzeczy, które się tyczyły czasów wojennych. Można by tu na historii spędzić spokojnie cały dzień.. tylko trzeba to lubić. Nie interesując się tym na co dzień mnie również to zabrało. Czuć powiew historii. To miejsce jest jakieś inne i chcąc nie chcąc chciałem wszystko zobaczyć. Największą atrakcja fortu i tak były kozy, które podchodziły do ludzi i z którymi można było robić sobie zdjęcia. Miałem kilka zabawnych przymiarek jak siedzę na koźle i chwytam go za rogi - niby, że na nim tu przyjechałem z Kalisza. Niestety straciłem wszystkie zdjęcia z aparatu z karty z fortu i późniejsze i jest to dla mnie ogromna strata. Zdjęcia, które widzicie poniżej są klatkami wyciętym z filmiku, który nakręciłem i na szczęście mi się zachował na drugim aparacie. Tu po raz pierwszy, w Świnoujściu nie miałem jak zgrać swoich zdjęć na płytę DVD ***cenna uwaga na przyszłość***, bo nie pomogła mi w tym ani Informacja Turystyczna, która "takiej działalności nie prowadzi" i nie może wykonać takiej usługi odsyłając mnie do do pobliskiego biura podróży, które tym bardziej nie mogło mi zgrać zdjęć na jedną płytę, bo przecież o zbyt wiele proszę. Obawa przed wirusami, co to by było gdybym na karcie pamięci od aparatu miał wirusy z internetu.. no tak fakt, co to by było kiwam głową i wychodzę nie wspominając o tym, że aparat nie ma dostępu do internetu. Za duża odpowiedzialność. Nie pomógł mi też fotograf, który zajmował się robieniem pocztówek na promenadzie. Myślę sobie no co za frajerzy - chcę normalnie zapłacić a oni nie chcą mi zgrać przez 10 minut zdjęć. Ostatnią opcją jaką wymyśliła Jagoda to, żeby wsiąść do taksówki i powiedzieć, żeby nas zawieziono do najbliższej kafejki internetowej. Taksówkarz z początku nie wiedział o istnieniu takowej po czym zadzwonił do kogoś z rodziny i się dowiedział. Podjeżdżamy pod kafejkę - nieczynna. Super, niedziela dzisiaj - spóźniliśmy się ze 2 godziny. Odpuszczam bezsensowne szukanie ludzi, którzy mi pomogą idziemy na chwilę do willi a później na plażę. Pod koniec dnia się rozpadało. Resztę historii zachowam dla siebie :)
Pocztóweczka. Pocztówkę, którą widzicie powyżej zrobiliśmy za pomocą automatu, które stoją praktycznie w każdej nadmorskiej miejscowości. Dodam, że jest to super pamiątkowa opcja, którą każdy z nas ma na zdjęciu, czyli w ręku a firma nazywa się Cosmocard a jej siedziba mieści się w Kaliszu. Wiem, bo wiem to w końcu jakby moja branża :) Przejdź do dnia kolejnego: Dzień 07. Trasa: Świnoujście - Kołobrzeg
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
