WWW.FOTOTRASA.PL | PATRONATY I SPONSORZY WYPRAWY | MAPA PRZEJAZDU GEONAVI | FILM | KONTAKT |
||||||||
|
Dzień 11. Jastrzębia Góra - Hel. 30 sierpnia 2012r. Długość odcinka: 80km. Dziś opuszczam Jastrzębią Górę i zmierzam na Hel. Wciąż od Łeby nie mogłem znaleźć serwisu rowerowego. Nadal jadę bez kilku szprych w tylnym kole do tego zauważyłem, że rozwarstwiła mi się linka od tylnych przerzutek i wisi tylko na dwóch żyłkach. Mocniejsze naciągnięcie i pęknie. W Jastrzębiej Górze znalazłem jeden punkt, w którym dowiedziałem się gdzie we Władysławowie jest taki serwis. Trzeba będzie tam podjechać. Zanim jednak opuszczę Jastrzębią podjadę jeszcze pod obelisk - tzw. gwiazdę północy - to tablica informująca, że właśnie znajduję się na najdalej na północ wysuniętym punkcie Polski. Miło. Podjeżdżam pod obelisk i zaczynam rozkładać statyw by sobie zrobić zaraz zdjęcie póki nikogo nie ma. Zdążyłem pomyśleć i już się zjawiła jakaś grupa ludzi, którzy zaczynają wchodzić mi w kadr. Mówię do nich: "chwileczkę, proszę zaczekać" - zauważyli aparat i kawałek odeszli przyglądając się co ja robię. Wyjąłem pilocik i zacząłem nim robić zdalnie zdjęcia wyzwalając migawkę. Mówię z uśmiechem na ustach: "teraz już można", po czym Ci ludzie zaczęli mi bić brawo. Hahaha, no nie mogę ze śmiechu.. nawiązały się kolejne rozmowy "skąd jadę i dokąd?". Dziesięć minut przerwy i wyruszam do latarni morskiej w Rozewiu. To tylko kawałek drogi. Dziś bardzo przyjemny rowerowy odcinek.
Przy obelisku w Jastrzębiej Górze. Jastrzębia Góra. Zajeżdżam pod latarnię w Rozewiu - przypominam sobie ten obiekt, bo byłem w tym miejscu ze trzy razy w życiu. Przypinam rower do barierki, biorę co cenne i gnam z książeczką do latarni. Aparat na szyję i schodami na samą górę. Wszystko pięknie tylko nie lubię punktów widokowych zza szyby. Po za tym na samej górze pod tą kopułą było nieco duszno. Schodzę z latarni, robię kilka zdjęć w jej obrębie. Dochodzi do mojego roweru grupa Niemców, która zaczęła go oglądać i się przy nim fotografować, myślę sobie "no nieee, tego jeszcze nie było" Mówią coś do mnie i gadam z nimi na migi, bo jak inaczej, pokazuję im mapę gdzie jadę i rozdaję kilka wizytówek strony. Teraz to już robię za żywą atrakcję turystyczną hehe Zajeżdżam do Władka. Co u niego? Nie wiem, bo z nim nie gadałem. We Władysławowie odszukałem serwis naprawczy. Dogaduję się z gościem, żeby mi zrobił to od ręki i pokazuję co jest do wymiany. Skasował mnie 70zł. Miałem półtorej godziny dla siebie w tym mieście by po nim pochodzić w czasie naprawy roweru. Poszedłem więc pochodzić po porcie - akurat zleciało. Ból ze starty pieniędzy, ale wszystko chodzi jak należy.. wjeżdżam na Mierzeję Helską.
Przy nieczynnej latarni morskiej w Jastarni. Jedyna taka blaszana latarnia w Polsce. Zajechałem na sam szczyt Mierzei, czyli na Hel. Oczywiście pierwsze co muszę zrobić to wypełnić plan latarniany a dalej szukać noclegu. Nocleg znalazłem tu za jakimś 5-6 razem. Nikomu się nie opłacało rozkładać prześcieradła na 1 noc za 40zł - dziwni Ci ludzie - ja mogę spać bez pościeli i to nawet za darmo :) W końcu się udało po tym jak zacząłem opowiadać historię rowerową starsza właścicielka zadzwoniła do swojej znajomej i mnie poleciła, że przyjedzie tam taki ktoś jak ja. Dziękuję Pani bardzo - są jednak ludzie na tym świecie. Nocowałem na Wiejskiej 13. Szczęśliwa liczba. Przy latarni morskiej w Helu. Jeszcze dziś muszę się zorientować skąd i o której mam jutro odpływ statku do Gdyni. Jest już ciemno, biorę statyw w rękę i zaczynam robić nocne zdjęcia Helu ze statywu. Chodzę sobie tak po porcie - tu prawie nikogo nie ma, ale bajka. Dzwonię do znajomego, Huberta do Warszawy opowiedzieć mu o tym i owym. Zaczyna padać deszcz. Normalnie jak nad morzem :) Wracam do pokoju i robię plan na jutro. Przydałoby się zgrać znowu zdjęcia, bo kart pamięci mi nie starczy - tym się zajmę już jutro.. Przejdź na dzień następny: Trasa: Hel-Gdańsk. Hel.
|