WWW.FOTOTRASA.PL | PATRONATY I SPONSORZY WYPRAWY | MAPA PRZEJAZDU GEONAVI | FILM | KONTAKT |
||||||||||||||||||
|
Dzień 17. Węglew Kolonia/Konin - Kalisz. Długość odcinka: 78km. Domek mojej kuzynki w Węglewie. Dzień już ostatni z wyjazdu, aż łezka się w oku kręci, ale wiem, że kilku ludzi na mnie czeka w Kaliszu a jutro muszę zderzyć się z rzeczywistością. Znowu biorę tabletkę na zęba, szykuję śniadanie, pakuję torby i włączam na chwilę TV, żeby dowiedzieć się co się w świecie dzieje. Nic co by miało wpływ na moje życie poza pogodą. Oddaje klucze sąsiadowi kuzynki i wyruszam jeszcze do centrum Konina. Zazwyczaj od Konina do Kalisza jeździłem przez Tuliszków - dziś chciałem zobaczyć coś nowego - nie działać wciąż standardowo a zrobić to samo, ale inaczej - pojechałem przez Lisiec Wielki. Trochę się zamotałem za tą miejscowością w lesie by dojechać do Woli Rychwalskiej. Ta droga jest piaszczysta, no nic zsiadam z roweru i prowadzę ten kawałek. Wyłania się również w lesie z jednej z dróżek starszy pan wracający z łąki. Chwila przyjemnej rozmowy. Dla niego to też wydarzenie, że spotkał w lesie na wiosce kogoś kto wraca rowerem znad morza.
Jestem w połowie drogi na wysokości Słuszkowa - dzwoni do mnie Jarek z klubu Cyklista - mówi, że wyjedzie z Henrykiem mnie powitać i pyta którędy będę jechał. Mówię, że najlepiej jakbyśmy się spotkali pod kościołem w Tykadłowie - taki główny punkt. Po pół godziny zajeżdżam i czekam. W międzyczasie dzwonią do mnie znajomi z grupy foto Poza Kadrem o której będę, bo już na mnie czekają od 16:00 o kurczę - będzie trzeba lekko przyspieszyć by być chociaż na 17:00, tylko gdzie oni są? Widzę ich po kilkunastu minutach oczekiwania - nadjeżdżają - ha nareszcie jakieś znajome twarze! Od Tuliszkowa jedziemy już razem do Kalisza. Docieramy do ul. Stawiszyńskiej. Czekamy na światłach - chwytam za telefon i dzwonię do Rysia i grupy - słuchaj za jakieś 5 minut ostro wjeżdżam aleją Wolności robię nawrotkę pod teatrem i wjeżdżam wprost na Was przy plantach. Naszykuj się, bo zrobię to naprawdę szybko.. będę finiszował :) Jadę równo ze samochodami przez most przy sądzie i wjeżdżam w aleję. Ha! ale super uczucie - jakbym tu już kiedyś był. Widzę znajomych nie pomacham, bo jadę ponad 35km/h i chcę dobić do 40km/h. Uroczysty wjaaaaaaaazd i finisz proszę Państwa jak on to zrobił.. no to jeszcze raz :)
ZDJĘCIA Z POWROTU DO KALISZA: Foto: Grzegorz Janowski. Finisz. Moje ulubione zdjęcie. Foto: Grzegorz Janowski. Powitanie przez znajomych - dwóch członków klubu PTTK "Cyklista Kalisz" - Henryka i Jarka oraz grupę foto "Poza Kadrem". Foto: Grzegorz Janowski.
Foto: Grzegorz Janowski. Foto: Grzegorz Janowski. Rower najwyraźniej miał dosyć czekania na mnie i musiał się położyć. Nie dziwię mu się. Nie ma jak to naprostować kręgosłup. Przyjechałem do Kalisza i czuję niedosyt, jeden Wielki przez duże W - niedosyt. Wyjeżdżając w tę trasę wiedziałem, że będzie fajnie, ale nie myślałem, że aż tak przeogromnie fajnie. W kilku miejscach nadmorskich miałem łzy, ale to były łzy szczęścia, których chyba nigdy nie miałem w życiu. Czemu to już się skończyło?- pytam samego siebie.. to jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia - trzeba powrócić znowu do zwykłego, nudnego, monotonnego życia, gdzie człowiek tak naprawdę nie czuje, że żyje. Odczuwam jedno wielkie szczęście z udanego wyjazdu i zarazem smutek bycia w tym samym miejscu, z którego wyjeżdżałem. Zatoczyłem koło. Ciąg dalszy nastąpi.. za rok.
|