Redakcja: Pozwolę sobie przytoczyć fakt jako, że jesteśmy z tego samego miasta i prawie że z tej samej ulicy i spytać: „gdzie byłeś jak Cię nie było”?
Herbert: A byłem z nudów się ostatnio przejechać rowerem w Alpach Wschodnich, we Włoszech, w Austrii i Czechach. Nie było mnie trochę, około miesiąca. 🙂
Passo Stelvio wyżej rowerem we Włoszech się nie da.
Redakcja: Pytanie statystyczne. Czy potrafisz wymienić wszystkie państwa do jakich zawitałeś na rowerze i ustalić je wg dat?
Jasne, że tak i to prosto z głowy:
Rok 2005 – wyjazd nad Bałtyk z Poznania do Kołobrzegu – 280km
Rok 2005 – Poznań – Praga – Kalisz – 900km
Rok 2006 – Kalisz – Wiedeń – Kalisz – 1000km
Rok 2006 – Kalisz – Wenecja – Kalisz –
Rok 2006 – Alpy – 2370km
Rok 2007 – Kalisz – Bawaria (Niemcy) – 1380km
Rok 2008 – Bałkany ~ 3571km
Rok 2009 – Bałkany – 4802km
Rok 2010 – Alpy – 4149km
RAZEM WYSZŁO = 17.840km
Redakcja: Jaki kraj zrobił na Tobie największe wrażenie, lub z czym Ci się kojarzy?
Herbert: Bośnia i Hercegowina kojarzy mi się z dziewiczą natura – zero turystów. Albania natomiast z brakiem dróg, a te co były, były kamieniste, kojarzy mi się również z dziećmi biegającymi za mną z nożami wołające ode mnie „Euro”, także z wężami i kojotami. Macedonia z jeziorem Obryd i pięknymi kanionami. Bałkany – określił bym krajem nieskażony cywilizacją.
Przesympatyczne dzieci albańskie.
Redakcja: Chętniej wyjeżdżasz z Kalisza, czy chętniej przyjeżdżasz do Kalisza?
Herbert: Lepiej mi się na pewno wyjeżdża z Kalisza niż wraca. Widziałem na świecie tyle pięknych miejsc i gdybym mógł to chętnie bym jeszcze w nich został.
Redakcja: Stosujesz jakiś złoty środek, aby utrzymać na trasie taką kondycje jaką masz? Inaczej „na czym Ty w ogóle jeździsz”? 🙂
Herbert: Piwo moje paliwo 🙂 (śmiech, łyk piwa i kontynuacja wywiadu)
Redakcja: Zauważyłem, że większość Twoich wypadów prowadzi przez góry. Wynika to z faktu, że lubisz osiągać szczyty/ bądź z nich też zjeżdżać, czy z jakiś innych względów?
Herbert: Po prostu kocham góry. Sprawiają mi największą satysfakcje. Wjeżdżałem nieraz pod tak strome podjazdy, że rower był prawie cały w pionie i „dęba stawał”. Nie ma że boli.. trzeba było jechać dalej i to bez odwrotu. Gdy już wjechałem na szczyt to nareszcie miałem to co chciałem: piękne krajobrazy, powietrze – tego się nie zapomina, trzeba to odczuć na własnej skórze.
Jedyne 27 km podjazdu….pestka.
Jedyne 18 km podjazdu co to jest 🙂
Redakcja: Czy prowadzisz jakiś notes swoich dokonań, rowerowy pamiętnik, lub posiadasz swoją stronę internetową?
Herbert: Kiedyś miałem blog – dziś go już nie prowadzę. Mam trochę zapisków, ale tak naprawdę mój pamiętnik jest w mojej głowie, byle bym sklerozy nie dostał 🙂 (śmiech)
Redakcja: Twoje największe marzenie?
Herbert: Pojechać w Andy, Himalaje, Panir, Tien-Shan- góry w Azji, Kaukaz, czyli cały świat.
Redakcja: Czy Twoje wyjazdy są planowane, czy może trasę jazdy ustalasz dopiero zmierzając już w jakimś kierunku?
Herbert: Wszystko wychodzi na trasie. Nigdy tak nie mam, że przed trasą ustalam konkretny cel.
Redakcja: Zazwyczaj śpisz w.. na.. u..
Herbert: W namiocie, a jeśli nie pada to wtedy śpię pod gołym niebem.
Redakcja: Jakie odległości codziennie pokonywałeś w trasach i jakie tempo jazdy starasz się utrzymywać?
Herbert: Od 70km do 250km, średnio na dzień pokonuję 150km przy tempie jazdy ok. 20km/h.
Redakcja: Największa głupota na trasie, bo takie się zdarzają. Podaj przykład dla przestrzeżenia przed nią innych. Czego należy nie robić? 🙂
Herbert: Jadąc w Alpy zapomniałem wziąć ze sobą kurtki przeciwdeszczowej. „Trochę” mnie wtedy zmoczyło i przewiało. 🙂
Redakcja: Co zazwyczaj bierzesz w trasę?
Herbert: Namiot, śpiwór, kuchenkę gazową na której gotuję wodę i nieraz, gdy bywało zimno ogrzewałem namiot, ciepłe kalesony, czapkę, jedzenie.
Redakcja: Dzięki za udzielenie mi wywiadu.
Herbert: Do zobaczenia na trasie 🙂
Użyte materiały fotograficzne pochodzą głównie z prywatnego zbioru Herberta Galusa.
Wywiad zrealizowano dnia: 17 września 2010r.