Trasa rowerowa: Kępno, Wieruszów (175km)

TRASA ROWEROWA

data: 5 lipca 2011 r.

przebieg całkowity: 175 km

czas/wyprawa: ok. 12 godz.

ważniejsze miejscowości: Mikstat – Ostrzeszów – Kępno – Wieruszów – Grabów nad Prosną

uczestnicy: sam

Interaktywna mapka:


Streszczenie wyprawy:

Tak to była wyjątkowa podróż chociażby z uwagi na to, że nie wiem jak to się stało skoro wyjeżdżając nieco przed godziną 8 rano z Kalisza przejechałem spokojnym tempem aż 175 kilometrów i zajechałem z powrotem jeszcze jak było widno a dokładnie po godzinie 20-tej. Przecież zawsze z tak dalekich tras wracałem w nocy. 😉 Dobrze oczywiście, że tak się stało jak się stało. Przejechałem tuż przy najwyższym szczycie Wielkopolski usytuowanym w Kobyłce znaczy się Kobylej Górze (284m n.p.m.) i te piękne widoki na pewno pozostaną mi na długo w pamięci. No w końcu mam zdjęcia po które pojechałem i gdyby nie to, że je robię to zastanawiam się, czy by mi się w ogóle chciało jeździć na takie dalekie odległości, bo gdybym ich nie robił za dużo z moich wypraw bym nie miał. Nie bez powodu strona nazywa się „Foto-trasa”. Trasa to tylko dodatek. Jak widać na wspomnianych zdjęciach dzień wcale nie rozpoczął się bezchmurnym niebem – widać na nich szarówkę, która opuściła mnie dopiero w Ostrzeszowie. Trasa którą wybrałem oczywiście obmyśliłem na wiele dni wcześniej. Dokładnie przymierzałem się do odwiedzenia Kępna i Wieruszowa od jesieni roku pańskiego 2010-tego a miejscowości przejezdne wymyśliłem na dzień przed. Nie żałuję, bo nie ma czego – nigdy nie żałuję rowerowych wypraw, bo każda z nich jest inna i każda też uczy czegoś nowego 😉 Ta np. nauczyła mnie nie brać ze sobą zbędnego obciążenia jakim jest chociażby wielki statyw ważący prawie 3 kg zajmujący pełno miejsca w tylnej bagażowej torbie a zastąpić go o 1/5 lżejszym i mniejszym. Jedna z poprzednich wypraw, które opisałem na blogu a dokładnie wyjazd do Leszna nauczył mnie za to, aby brać ze sobą na wyjazdy powyżej 150 kilometrowe mały namiocik i tak właśnie zrobiłem. Byłem dobrze ubezpieczony pod każdym względem nawet w przeciwdeszczowy kombinezon. Mały deszczyk również mnie dopadł i było to w granicach Wielowsi w drodze powrotnej do Kalisza, lecz gdy już wyjmowałem kurtkę przeciwdeszczową deszcz jak na złość przestał padać. Chyba się wystraszył. No nic – cicha muzyczka zainstalowana na kierownicy roweru nadawała moim nogom tempa i tak sobie jechałem dalej byle do przodu.

Z tej trasy mogę polecić na pewno nie tyle co samą miejscowość Kotłów, bo tą już kiedyś polecałem a za to cały rejon Kotłowa, bo to także wzniesienia. Ja wjechałem tam od strony Wierzchowa, czyli tak jak prowadzi Rowerowy Szlak Chopinowski  Uwierzcie mi ludzie, że wjechanie w małym odstępie czasu na sam szczyt jakiegokolwiek górki jest równie satysfakcjonujące jak wyjechanie na daleką, nudną trasę gdzie jest płasko. Im wyższy pagórek tym lepiej. Jestem zdania, że jak jechać to jechać po to aby coś zobaczyć a z góry zobaczyć można naprawdę wiele.

Czy cała trasa to szaleństwo? He. Powiedziałbym, że bardzo dobrze obmyślana strategia działania, która zaskoczyła nawet mnie tym, że była aż tak obmyślana, bo gdy odpowiednio człowiek się przygotuje to nie ma prawa stać się nic złego. Czysta przyjemność i satysfakcja i gdyby nie zdobyte doświadczenie i sprawny sprzęt to mógłbym tylko o takiej trasie pomarzyć. Tymczasem czas przygotować się do trasy następnej. Dokąd? Tego dowiecie się z następnego odcinka na moim blogu.

Trasa wiodła takimi miejscowościami jak: Kalisz – Nowe Skalmierzyce – Śliwniki – Psary – Rososzyca – Strzyżew – Kotłów – Mikstat – Siedlików – Ostrzeszów – Olszyna – Ignaców – Marcinki – Słupia pod Bralinem – Gola – Bralin – Chojęcin – Kępno – Olszowa – Świba – Wieruszów – Mirków – Wyszanów – Torzeniec – Doruchów – Grabów nad Prosną – Zamość – Wielowieś – Ołobok – Gostyczyna – Chotów – Kalisz.

Galeria zdjęć:

[Not a valid template]

Leave a Reply

Your email address will not be published.