kliknij na foto aby powiększyć
Wstępnie.
Koniec roku jak i początek nowego skłaniają wielu cyklo-turystów do różnych przemyśleń. Gdy sezon jeszcze nie nastał w pełni a co dla niektórych jeszcze się nawet nie zaczął warto sporządzić sobie podobną analizę naszych tras rowerowych. Z powyższego wykresu możemy wyciągnąć wiele różnych wniosków takich jak: statystyka roczna przejechanych kilometrów – co za tym idzie w parze: typ posiadanego roweru, na którym je przemierzaliśmy, odnotowania wzrostów i spadków naszego zaangażowania oraz formy fizycznej. Na wzrost słupka w danym roku oczywiście wpływa również wiele innych czynników, o których wiemy tylko my sami, czy to zdarzenia losowe, czy utrata zdrowia, fundusze na sprzęt, czy dalekie kilkudniowe, bądź też tygodniowe podróże, lecz to właśnie ten szereg zdarzeń jak i czynności ma wpływ na kształt wykresu. Oczywiście, że nie wszyscy jeżdżą dla rekordów i rywalizacji, lecz jeśli cokolwiek robimy i chcemy to robić w miarę systematycznie warto podjąć się analizy aby w ogóle zaobserwować jakiekolwiek zmiany. Jeśli się ścigam to sam ze sobą więc nikt ze mną nie wygra. 😉
Równowaga rowerowa.
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że nie jestem typem “rowerowca-wyczynowca” i bardzo rzadko mi się zdarza by popełnić nowy rekord. Kto wie, być może dlatego, iż kiedyś postawiłem dosyć wysoko swoją poprzeczkę danego dnia, która wyniosła = 225 km. Na dany czas skupiam się na rekordach miesięcznych oraz rocznych a te dużo bardziej zmalały niż kiedyś. Najczęściej poruszam się rowerem po mieście i w jego okolicach z oczekiwaniami na jakikolwiek dalszy wypad. Zdarza mi się trenować po tych samych trasach po to, by ćwiczyć na co dzień i być gotowym na dalsze wyjazdy typowo turystyczne. Nie jest mi specjalnie straszny wiatr, czy śnieg – lecz bardziej nieodpowiednie przygotowanie ubioru jak i sprzętu do panujących warunków. Wielokrotnie tego doświadczyłem na własnej skórze co do dziś objawia się wieloma schorzeniami. Tak, ten doświadczony rowerzysta, który to pisze ma również problemy z kręgosłupem w dwóch miejscach, czy porażeniem nerwu łokciowego co od dwóch lat się objawia mrowieniem w trzech palcach lewej dłoni. Z tym jednak da się żyć a ruszać się trzeba choć nieraz ciężko się ruszyć. Nie wyobrażam sobie schorzenia, które wytrąciłoby mnie z “równowagi rowerowej”, bo tak to trzeba nazywać. Równowaga to coś co sprawia, że wciąż jedziemy do przodu. Możemy na rowerze się uszkodzić jak i również możemy na nim naprawić, więc po prostu nie kategoryzujmy i róbmy wszystko z głową.
Wyżyny.
Moja samoocena z wynikającego okresu najbardziej skupia się na dwóch zielonych strzałkach pnących się w górę z okresu 2008-2013 i 2015-2018, które mówią o poprawie kondycji, o tym także iż rower jak jest bardziej dopasowany do ciała i wygodny to możemy na nim też przejechać dłuższy dystans. Takim rowerem, był na pewno “Kross Trans Alp” a był w moim posiadaniu przez 7 lat oraz rower “Felt”, który posiadam obecnie a którego wciąż próbuję dopasować pod siebie.
Doliny.
Kolejną sprawą jaka rzuca się w oczy to na pewno szybki i gwałtowny spadek na linii czerwonej w okresie 2013-2015, na co miał na pewno wpływ wylot do Anglii, moja praca i zupełnie inny tryb życia niż w Polsce. Warunki pogodowe do jazdy rowerem również nie były zbytnio ku temu sprzyjające z uwagi na częste deszcze. Tak wiem, że są to wymówki.
Zalety.
Ale rower to nie tylko wysiłek choć ten akurat powoduje dotlenienie organizmu. Ja kojarzę rower głównie ze wszystkimi odwiedzonymi miejscami a co zobaczę to moje i wciąż jest we mnie żywe. Miejsce do którego nie zajechałem rowerem uważam za niezaliczone a te z kolei trzeba raz na jakiś czas odwiedzać jak starych dobrych znajomych. Zrozumieją to tylko zakręceni pozytywnie ludzie. Jestem dzięki niemu “myśliwcem”, obserwatorem, oraz również służę radą przewodnika, czy w doborze sprzętu. Rower potrafi uskrzydlić i dać porównanie wielu sprawom przez co dlatego właśnie go wybrałem.
Polecane produkty: