Pomyśleć, że przed tą wizytą całkiem niedawno byłem w Londynie. Niedawno = we wrześniu. Czas biegnie nieubłaganie a ja nie wiem nawet kiedy to minęło. Dobrze się złożyło, gdyż ułożyły mi się z rzędu w pracy trzy dni wolnego. Nie mogłem zaprzepaścić takiej okazji i musiałem coś z tym zrobić. 🙂 Tak więc odwiedziłem moją ciocię, która tam mieszka a w ciągu dnia spacerowałem po mieście. W pierwszy dzień pojechałem metrem do stacji Canary Wharf – znajduje się ona w południowo-wschodniej części Londynu. Stamtąd już pieszo przemierzałem odcinek, gdzie znajdują się wysokie szklane biurowce w kierunku Greenwich.
Doszedłszy do Tamizy miałem widok na Greenwich przed sobą. Londyn jest na tyle ujarzmiony przez ludzi, że tu wszędzie jest łatwo się przemieszczać i na drugą stronę Tamizy dostałem się zejściem pod samą rzeką. Dziwne uczucie wiedząc, że ma się nad sobą tony przepływającej wody i turystycznych statków.
Tego dnia przeszedłem ok 19km. Całkiem sporo, ale wędrówka ta była bardzo urozmaicona – w drugim jej etapie szedłem wzdłuż Tamizy i doszedłem aż za słynny most Tower of London.
Trasa piesza na sport tracker:
W drugim dniu postanowiłem bardziej odpocząć i zwiedzać Londyn na spokojnie. Pojechałem zobaczyć obiekt stadionu Wembley, na którym byłem w 1997 roku. Ho ho. Trochę czasu już minęło sobie myślę – kiedyś byłem tu jako dzieciak a dziś hm hm no chyba nie starzec.. może mędrzec tak, tak jak napisze będzie lepiej brzmiało. 😉
W dalszej kolejności chciałem dojechać metrem do parku królewskiego Royal, lecz zajęłoby mi to zbyt dużo czasu, więc zrezygnowałem przy Green Park. W Green Park bardzo ucieszył mnie kontakt z latającymi zielonymi papugami, lecz to co jednak mnie nieco martwi to fakt, że człowiek wszedł za daleko w naturę i dzikość zwierząt. Dotyczy to również terenów przez nie zamieszkiwanych.
Zapraszam do obejrzenia pełnej galerii zdjęć.
Fotogaleria: